Paul Scraton „Duchy Bałtyku”

Wydawnictwo Czarne, 2024

„Odkryłem” Paula Scratona rok temu dzięki książce „Dookoła” opisującej jego wędrówkę wokół Berlina. I styl jego pisarstwa od razu przypadł mi do gustu. Ucieszyła mnie więc kolejna publikacja firmowana jego nazwiskiem.

Tym razem Scraton wędruje wybrzeżem Bałtyku na terenach dawnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Tam upłynęły lata dzieciństwa i młodości jego żony, stąd też w  „Duchach Bałtyku” znajdziemy sporo osobistych refleksji: wspomnień, odniesień, porównań. Osobiste związki z niemieckim Pomorzem trwają dla Scratona i jego rodziny nadal – powracają i bywają w tych rejonach regularnie.

Podobnie do wędrówek wokół Betlina podróżujemy zarówno w przestrzeni jak i w czasie cofając się w przeszłość czasem kilkadziesiąt laty, a czasem kilka stuleci wstecz. Liczne są literackie nawiązania – ot chociażby z racji związków z tymi terenami Tomasza i Henryka Mannów.  

Scraton często dotyka spraw trudnych – „Duchy Bałtyku”  niejednokrotnie wpadają więc w mroczne tony. Jednak nigdy nie ma się wrażenia że autor „atakuje” nas swoimi poglądami. Ta książka jest relacją, a nie agitacją.  Subiektywizm czy też stanowczość poglądów nie zaburzają tego wrażenia.

Ze Scratonem spaceruje się jak z kumplem. Można dłuższy czas iść w milczeniu kontemplując krajobraz. Od czasu do czasu wsłuchać się w historyczną opowieść. Poznać przemyślenia. Zastanowić się nad nimi.  Podyskutować.

Znakomita książka i wspaniale spędzony czas. Czekam na kolejne spotkania z Paulem Scratonem.

Dodaj komentarz