Eclipse Music, 2021

„Mam nadzieję, że ta czwórka znajdzie czas na kolejne spotkania w studiu” napisałem w podsumowaniu recenzji debiutanckiej płyty kwartetu Case Kämäräinen, albumu wydanego pod koniec 2018 roku. Nieco ponad dwa lata później nadzieje spełniły się i do moich rąk trafiło kolejne wydawnictwo firmowane przez skandynawsko-polski zespół. Jaki tym razem był efekt spotkania krytyka z muzyką?
Nieoczekiwanie zespół Case Kämäräinen wpędził mnie w pewien kłopot. Uprzedzając fakty, zdradzę że nie straciłem entuzjazmu do produkcji zespołu. Jednak jako zwolennik zwięzłych i rzeczowych recenzji mógłbym w zasadzie ograniczyć się do zacytowania tytułu najnowszej płyty kwartetu. Proste słowo „Joyride” perfekcyjnie opisuje bowiem to co dzieje się podczas czterdziestu sześciu minut wybrzmiewania albumu. Więcej nie trzeba, a może nawet nie powinno się tu dodawać. Ponieważ nie jest to jednak konkurs na najkrótszą recenzję świata pozwolę sobie skreślić jeszcze kilka opisowo-ocennych zdań w temacie.
W zasadzie wiele nie zmieniło się w porównaniu do „Waiting”. Personel pozostał ten sam. Ponownie pierwsze skrzypce gra w kwartecie polski duet Marek Konarski i Grzegorz Tarwid. Nie dokonał również zespół jakiejś nieoczekiwanej artystycznej wolty. Jednak dzięki drobnym detalom udało się muzykom wprowadzić pierwiastki interesującej zmiany w obliczu zespołu. Najważniejszy z nich to „przesiadka” Grzegorza Tarwida z fortepianu na pianino elektryczne.
Mała zmiana która cieszy niezmiernie. Grzegorz Tarwid chętnie sięga ostatnimi czasy po ten instrument. Na „Joyride” wypada wręcz rewelacyjnie. To jest największy „smaczek” na nowej płycie Case Kämäräinen. „Cream” w którym nadaje ton właśnie elektryczne piano oraz saksofon, jest dla mnie mocnym kandydatem na jazzowy przebój tego roku. Większość płyty czaruje lekkością. Nieco stylistyczne odmiany dają dwa ostatnie utwory, które przełamują nieco stylistykę płyty idąc w kierunku bardziej otwartych form.
Przytoczona na wstępie konkluzja recenzji sprzed dwóch lat nie straciła na aktualności. Przy drugiej płycie bawiłem się równie dobrze jak przy debiucie. Znowu z zainteresowaniem czekał będę na, trzeci tym razem, album. I z jeszcze większą niecierpliwością wyglądał będę koncertów kwartetu.

Recenzja premierowo opublikowana na blogu polish-jazz.blogspot.com