Leszek K. Talko, Karol Vesely „Królowie bajek”

Wydawnictwo Czarne, 2020

Nawet za bajkami kryje się przyziemna codzienność. Książkę Leszka K. Talki i Karola Vesely’ego opisującą dzieje Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku Białej,  śmiało można nazwać – trawestując tytuł popularnego filmu – prawdziwą historią Reksia, Bolka i Lolka.

Filmy dla dzieci,  które ostatecznie stały się wizytówką Studia, trwały na ogół około 10 minut.  A były to nie tylko przywołani przed chwilą „Bolek i Lolek”, ale także „Reksio”, „Porwanie Baltazara Gąbki” i wiele innych.  Podobnie skonstruowana jest książka Talki i Vesely’ego, która w stosunkowo krótkich – niczym rysunkowe opowiastki – rozdziałach, porusza najważniejsze kwestie z historii samego Studia, ale także z życia ich pracowników.

Studio zaczęło bowiem działalność jako inicjatywa grupki zapaleńców, dochodząc do statusu oficjalnego przedsiębiorstwa państwowego drogą długą i uciążliwą, nie cofając się nawet przed ryzykowną metodą stawiania oficjalnych czynników w obliczu faktów dokonanych. Można wręcz powiedzieć  że działało długo niczym rodzinny (całkiem dosłownie!) biznes. Stąd też poświęcenie tak dużej uwagi w książce losom najważniejszych osób związanych z SFR. Losom niezwykłym, pełnym zaskakujących zwrotów i niezwykłych, choć niekoniecznie bajkowych, tajemnic.

Autorski duet dość wnikliwie przedstawił historię istnienia Studia. Bez chowania głowy w piasek przy opisywaniu spraw trudnych, jednocześnie sprawnie unikając pułapki tabloidyzacji. Czytelników pamietających realia PRL-u nie szokują trudności jakie SFR napotykało w gospodarce „permanentnego niedoboru”.  Ale za to zdumiewać mogą choćby informacje o zapomnianej artystycznej aktywności Studia (m.in. w zakresie tworzenia filmów eksperymentalnych), niezwykle wysoko cenionej na całym świecie i przy okazji dającej dość znaczne przywileje (chociażby finansowe) zatrudnionym w nim twórcom.

Nostalgia gra tu zapewne swoją rolę, ale nie tylko ona powoduje, że „Królów bajek” czyta się jednym tchem. Przede wszystkim to świetnie poprowadzona opowieść. I tak jak niegdyś z wypiekami na twarzy oglądało się produkcje Studia Filmów Rysunkowych, tak i teraz lektura kulis funkcjonowania tej instytucji dostarcza  równie wielkich, choć już „dorosłych” emocji.

1 comments

Dodaj komentarz