Joachim Kühn & Mateusz Smoczyński — "Speaking Sound"

ACT Music, 2020

Cztery dekady dzielą daty urodzenia Joachima Kühna i Mateusza Smoczyńskiego. Jednak życiorysy i kariery obydwu muzyków mają wiele punktów wspólnych. Połączyła ich przede wszystkim osoba Zbigniewa Seiferta. Kühn przyjaźnił się z Seifertem, można go usłyszeć na kultowym albumie skrzypka zatytułowanym „Man of the Light”. Z kolei Seifert pojawił się na kilku płytach pianisty.

Mateusz Smoczyński jest laureatem pierwszej nagrody odbywającego się w Krakowie międzynarodowego konkursu wiolinistycznego, którego patronem jest Zbigniew Seifert. Oczywistym dla fanów jazzu jest jego udział w Atom String Quartet, który to zespół poświęcił jeden z albumów muzyce Seiferta. Pierwszy wspólny występ Kühna i Smoczyńskiego również związany był z legendarnym polskim skrzypkiem i miał miejsce podczas polskiej premiery Koncertu Skrzypcowego Seiferta w roku 2009.

Kolejne spotkanie nastąpiło niemal dziesięć lat później i zaowocowało zaproszeniem Mateusza Smoczyńskiego do domowego studia Kühna na Ibizie, gdzie kilkugodzinne wspólne muzykowanie zostało zarejestrowane. Na „Speaking Sound” możemy posłuchać najbardziej ekscytujących fragmentów z czterech i pół godziny nagrań. Większość repertuaru – pięć kompozycji – jest dziełem pianisty, jeden utwór podpisali wspólnie obaj muzycy.

Całość dopełniają „Schubertauster” Vincenta Peiraniego – francuskiego akordeonisty, jednego z gwiazdorów ACT Music oraz dwa nagrania o orientalnym posmaku:  „No. 40” wzięty z cyklu „Asian Songs and Rhythms” Georgija Gurdżijewa  ormiańskiego filozofa, mistyka, pisarza i kompozytora, a także „I’m Better Off Without You” Rabiha Abou-Khalila, libańskiego mistrza oudu.

Czterdziestopięciominutowa płyta jest dość spokojna. Zdarzają się i momenty nieco gwałtowniejsze, czego najlepszy przykładem jest kapitalna, improwizowana „Maria” czy też środkowa część „Love and Peace”.  Na ogół mamy jednak do czynienia bądź z piękną melodią – jak w otwierającym album „Epilog der Hoffnung” – bądź z nastrojami z lekka elegijnymi czy też mrocznymi.

Na pierwszym planie wyraźniej słuchać skrzypce. Steinway Kühna wysuwa się na przód rzadziej, proponując krótkie, acz niezwykle smakowite solowe „perełki”.  Śmiało można stwierdzić, że z sesji na Ibizie narodził się  świetny album, który bez zastanowienia zaliczyć można do klasyki duetowych, mistrzowskich spotkań.

recenzja opublikowana premierowo na blogu polish-jazz:

recenzja opublikowana premierowo na blogu polish-jazz: http://polish-jazz.blogspot.com/2020/04/joachim-kuhnmateusz-smoczynski-speaking.html

Dodaj komentarz