SJ Records, 2021
Współistnienie z tym wszystkim co nas otacza było mottem pierwszej płyty „Tam i sam”. Niemal równo po premierze wspomnianego albumu pojawiła się kolejna odsłona tego przedsięwzięcia.
„Tam i sam” był interakcją z przyrodą. Ale przecież nasze otoczenie składa się także z wytworów dzieł ludzkich. Ot chociażby takich jak fabryki. Do takiego właśnie obiektu zawiodły tym razem Mateusza Pospieszalskiego artystyczne drogi. Do fabryki szczególnej – Browaru Tenczynek, jednego z najstarszych w Polsce browarów. Wyobraźnia muzyka zestawiona została zarówno z przemysłowym wnętrzem jak i … z procesem produkcji.
Przemieszczając się pomiędzy browarnymi salami Mateusz Pospieszalski odnajdywał się między dźwiękami butelek przemieszczających się po taśmie produkcyjnej, w ciszy hali fermentacyjnej, pośród echa pustych cystern czekających na odebranie produkcji. Akustyka miejsca, fabryczne odgłosy, a także ich brak stworzyły kapitalny akompaniament, a w zasadzie efekt znakomitego współistnienia.
Dynamika produkcji, spokój i zaduma sal w których dojrzewa słód. Wszystko to znalazło swoje odzwierciedlenie w muzyce. Pomysł na kolejną podróż „Tam i sam” zaskoczył i zauroczył. Mateusz Pospieszalski oparł ideę solowych nagrań na – tu zacytuję samego muzyka – „byciu elementem świata, który harmonijnie współpracuje z tym co nas otacza”. Świetnie sprawdziło się to przy spotkaniu z przyrodą, doskonale wypadło w warunkach industrialnych.
Ciekaw byłem czy i w jaki sposób spełnią się zapowiedzi o kolejnych wydawnictwach „Tam i sam” wspomniane przy okazji premierowego wydawnictwa z ubiegłego roku. Oczekiwania spełnione zostały z naddatkiem., a przy okazji wzbudziły dreszczyk emocji związany z ewentualnymi następnymi wyprawami „Tam i sam”. Oby ich nie zabrakło.