Vijay Iyer “Compassion”

ECM Records, 2024

Vijay Iyer po raz ósmy wydaje pod szyldem ECM swój album jako lider. Tym razem prezentując nowe nagrania tria z udziałem Lindy May Han Oh i Tyshawna Soreya.

Na “Compassion” znajdziemy dwanaście utworów. W większości są to kompozycje pianisty, a wyjątek czynią „Overjoyed” Steviego Wondera, „Nonaah” Roscoe Mitchella oraz finałowa kompilacja “Free Spirits / Drummer’s Song” Johna Stubblefielda i Geri Allen. To ukłony w stronę autorów tych kompozycji, które mają także ukryte znaczenie – „Overjoyed” Iyer dedykował Chickowi Corei.

Kilka własnych kompozycji Iyera zawartych na „Compassion” także odnosi się do podziwianych postaci i ważnych wydarzeń. „Arch” jest hołdem  dla ikony anty-apartheidu arcybiskupa Desmonda Tutu. „Tempest”, „Maelstrom” i „Panegyric”, napisane zostały dla upamiętnienia ofiary pandemii Covid-19. „Ghostrumental”, „Where I Am” i „It Goes” powstały jako muzyka do projektu Ghosts Everywhere I Go, zainspirowanego przez chicagowską poetkę Eve L. Ewing. W przypadku „Prelude: Orison” Iyer – jak sam wyjaśnia – zapożyczył   temat z jednej ze swoich wcześniejszych kompozycji, „For My Father”.

W przypadku artysty pokroju Vijaya Iyera spodziewamy się zawsze muzyki wyjątkowej. “Compassion” spełnia te oczekiwania  oferując sześćdziesiąt pięć minut gęstego, mięsistego jazzu w stylu … Vijaya Iyera. Śmiało możemy bowiem przyznać, że pianista wraz ze swoim triem triem – składającym się w końcu z muzyków równie utytułowanych i cenionych – wykształcili rodzaj indywidualnej, wyróżniającej ich estetyki.

Znajdzie się w niej miejsce i na piękną balladę [“It Goes”] i na energiczny jazz [‘Overjoyed’] ale także na fantastyczne awangardowe smaki [“Nonaah”]. A przy tym wszystkim udaje się  Iyerowi nie przekraczać granicy wyrafinowanej niedostępności. Znakomity album.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz