Esbjörn Svensson „HOME.S.”

ACT Music, 2022

Ten album można bez wątpienia nazwać sensacja i wielkim wydarzeniem. ACT Music wydało solowe nagrania Esbjörna Svenssona, nagrane przez samego pianistę w domowym studiu, niedługo przed jego niespodziewaną, tragiczną śmiercią.

Szczegóły całości przedsięwzięcia odsłoniła w wywiadach wdowa po muzyku. Tuż po jego odejściu całe archiwum zostało zabezpieczone i … pozostało nietknięte przez kolejne dziesięć lat. Eva Svensson zdecydowała się na przejrzenie cyfrowych zapisów dopiero w roku 2017. Wraz z inżynierem dźwięku Åke Lintonem, który stale współpracował z e.s.t. , odkryli pośród nich utwory nagrane solo i bez wątpienia wcześniej nie znane. A co najważniejsze jakość techniczna tego materiału nie budziła żadnych zastrzeżeń.

Na płycie znalazło się dziewięć utworów. Całość trwa trzydzieści sześć minut. Większość to kompozycje trwające po dwie – trzy minuty. Ale dwie z nich rozbudowane są do dłuższych form. Proste tytuły dla nienazwanej muzyki zaczerpnięte zostały z kolejnych liter greckiego alfabetu. To decyzja Evy Svensson, która z jednej strony chciała nawiązać do zainteresowań zmarłego męża, z drugiej, dzięki enigmatycznemu rozwiązaniu pozostawić potencjalnym słuchaczom pole do stworzenia własnych skojarzeń z każdym z fragmentów dzieła.

Zaskoczeń – poza samym faktem istnienia nagrań – będzie w przypadku HOME.S. więcej, bowiem to co możemy usłyszeć odbiega od stylistyki znanej z płyt e.s.t. Właściwym tropem nie będzie nawet sięgnięcie po zapomnianą nieco kompilację Solo Flights z roku 1997, gdzie Svensson był jednym z czterech pianistów, którzy wzięli udział w przedsięwzięciu rejestrując swoje nagrania. Tamte cztery utwory, będące jak dotąd jedynym znanym zapisem solowych aktywności Svenssona, także kierowały się raczej ku estetyce tria pianisty.

Nie wiemy czy istnieje nutowy zapis, albo chociażby szkice poszczególnych utworów. Ta część archiwaliów Svenssona pozostaje nadal niezbadana. Niepewne jest również  czy we wszystkich przypadkach mamy do czynienia z finalnymi wersjami nagrań. Na pewno jednak ich forma pozwalała na stworzenie i wydanie płyty. I pomimo tych niedopowiedzeń, nie należy  obawiać się rozczarowań. Poza ekscytacją niewątpliwą niespodzianką mamy bowiem do czynienia z piękną muzyką. Czasami sięgającą ku bardzo nieoczekiwanym – dla tego artysty – obszarom inspiracji, choć z drugiej strony daleką od eksperymentów.

Dobrze, że możemy posłuchać tego głosu z przeszłości, głosu z innego świata.  

Premierowo opublikowano w magazynie JazzPRESS

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s