Polskie Nagrania, 2022

W ostatnich latach różnie bywało z płytami wydanymi pod szyldem Polish Jazz – wiele z nich było (co najmniej) dyskusyjnym wyborem dla tej historycznej i kultowej serii. Na szczęście w przypadku „Masovian Mantra” nie ma żadnych wątpliwości, że to właściwy album na właściwym miejscu.
Michał Barański pojawia się na jazzowych albumach od ponad dwóch dekad. Współpracował z najlepszymi muzyki kilku generacji, grając na płytach (między innymi) Zbigniewa Namysłowskiego, Piotra Barona, Piotra Wyleżoła, Pawła Kaczmarczyka, Adama Bałdycha, Nigela Kennedy’ego czy też Benniego Maupina. Jest jednym z najbardziej cenionych kontrabasistów i gitarzystów basowych na krajowej scenie jazzowej. Wreszcie doczekaliśmy się jego autorskiego debiutu.
Osoba głównego bohatera płyty nie budzi więc kontrowersji. Artystyczna klasa towarzyszy jego muzycznej podróży również nie podlega dyskusji. Na „Masovian Mantra” zagrali Shachar Elnatan (gitara), Michał Tokaj (fortepian), Łukasz Żyta (perkusja), Bodek Janke (tabla), Kuba Więcek (saksofon), Kacper Malisz (skrzypce), Joachim Mencel (hurdy-gurdy), Olga Stopińska (wokal), Jan Smoczyński (akordeon) oraz Dziadek Tadek (recytacja). Co natomiast powiedzieć można o zawartości albumu ?
Narzekałem na początku na (niektóre) wybory wydawcy przy wznowieniu serii Polish Jazz. Ale „Masovian Mantra” zaliczyć można bez wątpienia do pomysłów trafionych w stu procentach. Polish Jazz powinien prezentować właśnie takie projekty. Połączenie tradycji z nowoczesnością jest określeniem nieco wyświechtanym, lecz do debiutu Michała Barańskiego pasuje jak ulał. A w tytule płyty udało się zabawnie i znacząco zawrzeć odniesienia do inspiracji, z których lider przedsięwzięcia czerpał pomysły.
Oczywistym jest nawiązanie do rodzimej tradycji ludowej. Jednym ze znaków rozpoznawczych Michała Barańskiego jest od niedawna konnakol – indyjska technika perkusji wokalnej, którą bywalcy jazzowych koncertów mieli już możliwość usłyszeć przy okazji występów muzyka z różnymi zespołami. Folk mazowiecki i hinduski połączyły się w tytułową mazowiecką mantrę. Ethno-fusion nie jest nowym wynalazkiem, ale w wykonaniu Michała Barańskiego idea ta tchnie świeżością i oryginalnością.
Na płycie znalazło się osiem utworów. Siedem kompozycji podpisał Michał Barański. Kurpiowską pieśń „Leciały Zurazie”, która uzupełnia program albumu, lider zaaranżował wraz z Kubą Więckiem. Finałowy „My Mazurka” zadedykowany został pamięci Zbigniewa Namysłowskiego – pole do solowego popisu oddane zostało tu wspomnianemu już Kubie Więckowi.
Do całości projektu przekonać się można szybko – już na początku pierwszego nagrania. Świetne przejście ze zmiksowanej recytacji do konnakolu powraca jeszcze w trakcie utworu. Z wokalną perkusją znakomicie współgra tabla, skrzypce wraz z fortepianem podkreślają rodzimą nutę folkową, a finalizuje wszystko współcześnie jazzowe solo gitary. Mnie niezwykle przypadł jeszcze do gustu „Gaca” z wybornymi fragmentami zagranymi przez Michała Tokaja i świeżo upieczonego laureata I nagrody Seifert Competition Kacpra Malisza.
Bardzo dobra płyta prezentująca (polski) jazz w najlepszej z możliwych postaci. Bezapelacyjnie polecam.