Klub Wytwórnia, Łódź, 07-08.2022

Letnia Akademia Jazzu oraz towarzyszące jej warsztaty International Jazz Platform należą do najważniejszych, najlepszych, ale jednocześnie najbardziej niedocenianych jazzowych wydarzeń koncertowych w Polsce. Letnia Akademia świętowała w tym roku jubileusz 15-lecia, warto więc przy tej okazji dodatkowo podkreślić znaczenie łódzkiej imprezy w krajowym krajobrazie jazzowym.
Świętowanie okrągłych urodzin rozpoczęło się od występu gościa specjalnego. Na scenie Wytwórni pojawił się Charles Lloyd z zespołem The Marvels. „Coś niebywałego, dotknięcie absolutu, całkowita perfekcja” – tak opisałem poprzedni łódzki koncert Lloyda, który odbył się przed siedmioma laty. I chociaż przez te lata wybitny saksofonista nie zawsze mnie zachwycał, to dzisiaj bez wątpliwości mogę powtórzyć te same słowa. To był wybitny koncert. Nie na darmo kwintet Lloyda występuję pod nazwą The Marvels, bowiem w jego składzie znajdziemy samych fenomenalnych muzyków: Greg Leisz, Bill Frisell, Reuben Rodgers, Kendrick Scott (ten ostatni grał z Lloydem w Wytwórni również siedem lat wcześniej). Lloyd znakomicie wykorzystuje ich potencjał zostawiając każdemu z instrumentalistów sporo miejsca na popisy. Dominują w nich oczywiście gitary, ale i sekcja rytmiczna potrafiła zaprezentować się kapitalnie w indywidualnych oraz duetowych solówkach. Sam Lloyd – pozostający w znakomitej formie – wcielał się w mistrza ceremonii, dyrygując i „pląsając” na scenie. Na finał wybrzmiał Forest Flower – Sunset i dla nikogo nie było zaskoczeniem, że po ostatnich dźwiękach sala zareagowała żywiołową owacją na stojąco. Muzycy odwdzięczyli się bisem, a po koncercie Lloyd długo i cierpliwie podpisywał płyty, zdjęcia i programy.

W ostatnim dniu tego samego tygodnia rozpoczęły się wydarzenia związane z International Jazz Platform. Esencję warsztatów stanowią oczywiście próby z utytułowanymi muzykami wsparte panelami dyskusyjnymi i sesjami kreatywnymi. Tradycyjnie już skład kadry szkoleniowej zachwycał: Sissel Vera Peterssen, Susanna Santos Silva, Ole Morten Vagan, Paal Nilssen-Love i Django Bates. Jako deser serwowali organizatorzy wieczorne (oraz dwa południowe) koncerty. Na inaugurację zagrał Marthe Lea Band. Składający się z saksofonu, klarnetu basowego, skrzypiec oraz sekcji rytmicznej kwintet zaprezentował mieszankę radosnej muzyki inspirowanej folkiem i nowoczesnej improwizacji. Młodzi norwescy muzycy doczekali się zasłużonego aplauzu, podobnie jak występujący następnego wieczora Eivind Aarset Quartet. Zespół znakomitego gitarzysty (dwie perkusje [!] i gitara basowa) przyciągnął do Wytwórni liczną grupę swoich miłośników dając znakomity koncert nasycony rockowymi brzmieniami, zachowując jednak przy tym wysublimowaną, specyficzną nastrojowość swojej muzyki. Widzowie usłyszeli utwory z wydanego w ubiegłym roku albumu Phantasmagoria. Występująca przed Aarsetem, polska wiolonczelistka Resina, niestety nie pokazała równie intrygującej propozycji. W swoim występie próbowała zmieścić zbyt wiele różnorakich elementów, co dał dość nużący i z lekka irytujący efekt.
Mocne uderzenie czekało również uczestników kolejnego dnia. Hedvig Mollestad ze swoim septetem zagrała materiał z albumu Tempest Revisited. Jak już wspomniałem przeważały w tym, świetnym skądinąd, koncercie nastroje rockowe i energetyczne, ale kapitalnie wypadły również fragmenty bardziej wyciszone, jak te zagrane w duecie przez gitarę i piano Fendera. Wieczór zamknął równie żywiołowy, acz inny stylistycznie, elektroniczny kwartet Y-Otis, któremu mimi późnej pory udało się nakłonić publiczność do tanecznych podrygów pod sceną. Przedostatni wieczór warsztatowych występów rozpoczął kwartet Team Hegdal prowadzony przez Eirika Hegdala. Dwa saksofony – w składzie grupy zagrał jeszcze André Roligheten – wspierane były przez znakomitą, znaną chociażby z grupy Macieja Obary, sekcję rytmiczną Ole Morten Vågan/ Gard Nilssen. Hegdal i Roligheten ”przesiadali się” niekiedy na klarnety, a cała norweska czwórka zagrała znakomity koncert balansujący między improwizacją i swingującymi melodiami. Po nich na scenie pojawił się zespół wykładowców, prowadzących zajęcia warsztatowe. Sissel Vera Peterssen, Susanna Santos Silva, Ole Morten Vagan, Paal Nilssen-Love i Django Bates wypełniając trzy kwadranse swojej obecności na scenie porywającą, genialną, prawdziwie mistrzowską, nieprzerwaną improwizacją.
Przez dwa dni widzowie mogli się również cieszyć koncertami popołudniowymi. We wtorek na scenie Wytwórni zaprezentowało się francuskie trio Suzanne. Natomiast w kolejnym dniu na scenie pojawił się duet Alexander Hawkings (fortepian) Sofia Jernberg (głos) który zaprezentował oryginalny i fascynujący recital inspirowany muzyką Etiopii. Kameralna muzyka zachwycała urzekającym głosem Sofii Jernberg, znakomitymi improwizacjami Alexandra Hawkingsa i zaskakiwała, ot chociażby wplecionym w jeden z utwór klasycznym przebojem muzyki popularnej. Finał International Jazz Platform rozpoczął się tradycyjnie krótkim występami warsztatowych zespołów prowadzonych przez poszczególnych wykładowców. Na scenie pojawiła się łącznie 50 muzyków z Polski, Islandii, Norwegii, Danii, Serbii, Holandii. Portugalii, Francji, Słowenii i Wielkiej Brytanii. Trójka wykładowców dołączyła do swoich zespołów, choć czasem sposób nietypowy – Django Bates dał bowiem przy tej okazji show wokalno-dyrygencko-taneczny. Gwiazdą wieczoru była Trondheim Jazz Orchestra pod artystycznym przewodnictwem Olego Mortena Vågana, która zagrała utwory z ubiegłorocznej płyty Plastic Wave. W ubiegłym roku cieszyliśmy się genialnym występem Gard Nilssen’s Supersonic Orchestra. Orkiestra z Trondheim – w której Gard Nilssen także zagrał – zaprezentowała muzykę równie ekscytującą i porywającą. Koncert uzupełniały dobrze dopasowane animacje i wizualizacje, korespondujące z graficzną warstwą wspomnianego wydawnictwa.
Na pozostałe koncerty Letniej Akademii poczekać musieli widzowie, aż do sierpnia, a powoje Wytwórni otworzyły się wtedy dla jazzfanów trzykrotnie. Pierwszy z wieczorów otworzyło oryginalne trio Zu/Le/Ja w składzie którego znalazły się dwie perkusje (Jan Pieniążek i Lenny Rehm) oraz wokalistka (Zuza Jasińska). Ich program bez wątpienia nazwać można intrygującym. Niespotykany skład, wspomagany efektami elektronicznymi potrafi przykuć uwagę słuchacza. W moim przekonaniu nieco szwankowała niekiedy warstwa literacka, szczególnie kiedy trio próbowało wtrętów quasi-publicystycznych. Ale eksperymenty formą można uznać za więcej niż udane. W drugiej części na scenie pojawiła się Aga Zaryan, która wystąpiła z trójką znakomitych instrumentalistów: Michałem Tokajem – fortepian, Michałem Barańskim – kontrabas oraz Łukaszem Żytą – perkusja. Kolejny czwartkowy koncert podporządkował się temu samemu schematowi. Na otwarcie zaprezentował się kwartet młodych muzyków pod wodzą pianistki Maliny Midery. Zespół działał początkowo w polsko-duńskim składzie, obecnie liderkę wspierają saksofonista Szymon Kowalik, który grał również w pierwszym zestawieniu osobowym kwartetu, a także perkusista Alan Kapołka oraz kontrabasista Szymon Zalewski. Grupa zaprezentowała bardzo ciekawą muzykę autorską, w której jazz mieszał się z improwizacją. Wyproszony oklaskami bis był potwierdzeniem atrakcyjności tej propozycji, a na przyszłe działania kwartetu na pewno warto będzie zwracać uwagę. Finał ponownie należał do gwiazdy – swój solowy recital zagrał Dominik Wania. Usłyszeliśmy głownie materiał znany z ECM-owskiej płyty mistrza fortepianu. Bowiem bez wątpienia był to koncert mistrzowski i magiczny (może to nieco wyświechtane i nadużywane sformułowanie, ale Dominik Wania zasługuje na nie w sposób wyjątkowy). Podczas bisu pianista zaskoczył słuchaczy oryginalną interpretacją utworu Looking Glass Allana Holdswortha.
Finałowe koncerty LAJ prezentują zwykle specjalne projekty, często przygotowywane na zamówienie Festiwalu. Także w tym roku widzowie mieli okazję posłuchać wyjątkowej muzyki. I choć inicjatywa jej powstania nie wyszła od łódzkiej imprezy to na scenie Wytwórni usłyszeliśmy koncertową premierę. Marek Pospieszalski wraz ze swoim oktetem gwiazd młodego pokolenia polskiego jazzu zagrał materiał ze swojej tegorocznej płyty Polish Composers of the XX Century. Warto przypomnieć, że nagrania te wydane zostały pod szyldem prestiżowej portugalskiej wytwórni Clean Feed. W Łodzi obok Marka Pospieszalskiego wystąpili: Piotr Chęcki, Tomasz Dąbrowski, Tomasz Sroczyński, Adam Jędrysik (to jedyna zmiana w składzie w stosunku do płyty), Grzegorz Tarwid, Max Mucha oraz Qba Janicki. Inspiracją dla powstania dwupłytowego albumu były kompozycje wybitnych polskich twórców: Jana Krenza, Tadeusza Bairda, Kazimierza Serockiego, Tomasza Sikorskiego, Witolda Szalonka, Bogusława Schaeffera, Marka Stachowskiego, Andrzeja Panufnika, Romana Palestra, Zbigniewa Rudzińskiego, Włodzimierza Kotońskiego i Zygmunt Krauzego. To niełatwa muzyka, wymagająca skupienia i zaangażowania ze strony słuchacza. Koncertowe warunki sprzyjają jednak takiemu właśnie odbiorowi, a zespół pod wodzą Marka Pospieszalskiego uraczył zgromadzoną publiczność znakomitym koncertem. Jeżeli szukamy przykładów sięgania ku nowym przestrzeniom w muzyce, przekraczania artystycznych barier, odkrywczości to Polish Composers of the XX Century będzie kandydatem najoczywistszym. A łódzki koncert był tego najlepszym potwierdzeniem. Po fantastycznym początku jakim było koncert Charlesa Lloyda & The Marvels, piętnastą Letnią Akademię Jazzu spięło klamrą wydarzenie równie potężnej mocy.
A na koniec warto pokłonić się organizatorom, którzy w trudnej i nie polepszającej się rzeczywistości potrafili raz jeszcze skomponować program atrakcyjny, wyjątkowy i emocjonujący – czego dowodem była niezwykle wysoka frekwencja na wszystkich festiwalowych wydarzeniach.
Premierowo opublikowano w numerze 3/2023 magazynu Jazz Forum
