Luis Nubiola Records, 2020

Zaznaczę do razu na wstępie, że nie będę się doszukiwał analogii pomiędzy tytułem omawianego tu albumu, a sytuacją która dotknęła świat. Nie taka też była intencja samych artystów.
Chociaż „Ten Plagues”, podobnie jak COVID-19 przynosi ze sobą coś nieoczekiwanego, to jednak w przypadku dzieła tria Szmańda / Nubiola / Mazurkiewicz, mamy do czynienia z niespodzianką niezmiernie miłą.
Panowie spotkali się w studiu we wrześniu roku 2019, by bez pośpiechu próbować i tworzyć. Bez przygotowanych wcześniej kompozycji, muzycy postawili na otwartość formy i formułę swobodnej kreacji. Jedynym wyjątkiem spośród pięciu utworów jest utwór „WK”, podpisany tylko przez Luisa Nubiolę – pozostałe firmują wszyscy uczestnicy sesji nagraniowej. W dwóch wypadkach czterej – trzeba bowiem wspomnieć, że do tria dołączył wówczas Philipp South. Cały album trwa zaledwie dwadzieścia siedem i pół minuty, ale ten krótki czas rekompensuje słuchaczowi, wysoka klasa nagrań.
Nieprzypadkowe jest to, że na okładce albumu widnieją jako równoprawne, nazwiska całej trójki. Przyjęta konwencja i jej efekt wykluczają możliwość wyeksponowania lidera. Trio (i gość) zaprezentowali się jako jeden organizm, świetnie uzupełniający się w poszczególnych utworach. W tej niepełnej pół godzinie znajdziemy przede wszystkim staranne dobieranie dźwięków, dużo namysłu. Niewiele jest gwałtowności. Agresywniejsze free znajdziemy w zasadzie tylko w środkowej części „The B&W Pathfinders”, końcówce „Neo” oraz niektórych fragmentach gry perkusji.
To notabene pewien paradoks, bowiem myśląc o całości płyty ma się wrażenie, że Krzysztof Szmańda operował perkusją w sposób niezwykle subtelny. W pamięć zapadają przede wszystkim uderzenia w ramy, szmery, skrzypnięcia i najprzeróżniejsze niestandardowe sposoby wykorzystania instrumentu. Będące wysmakowanym, przemyślanym komentarzem do muzycznej narracji. Kapitalnie wypadł także Luis Nubiola, który potrafił świetnie wpasować się w koncepcję albumu, a przy tym umiejętnie wplatał w grę elementy bardziej melodyjne.
Ta obecność wśród współtwórców „Dziesięciu plag” Luisa Nubioli może nieco zdziwić potencjalnego odbiorcę. Sakofonista jest bowiem kojarzony jednak z nieco inny stylistyką, tu jednak – jak wspomniałem – świetnie znalazł się w okolicznościach sesji i nie tracąc nic ze swoich atutów, zaprezentował się nieco w kontrze do stylistyki znanej ze swoich wcześniejszych płyt. Na pewno zgranie i zrozumienie się z Krzysztofem Szmańdą, z którym Luis Nubiola współpracował przy swoich dwóch autorskich albumach, odegrało w tym wypadku swoją rolę.
Last but not least, pozostał nam jeszcze Jacek Mazurkiewicz, potwierdzający na płycie swoją klasę, wyeksponowaną chcociażby w fantastycznych fragmentach solo („Neo”), czy duetowych interakcjach z perkusją („The Hole” i wymienione już wcześniej The B&W Pathfinders”) oraz saksofonem („”WK”). Generalnie Panowie Muzycy sprawili nam niesamowity prezent i pobudzili apetyty na kontynuację tak niezwykle dobrze rozpoczętej fonograficznej współpracy. Chcemy więcej takich plag !

recenzja premierowo opublikowana na polish-jazz.blogspot.com: