Wydawnictwo W.A.B., 2020

„Nasza pani z Ravensbrück”. Czy można sobie w ogóle wyobrazić, że ofiary niemieckich obozów koncentracyjnych będą – już po wojnie – w taki właśnie sposób mówić o jednej ze swoich oprawczyń? To co zdawać by się mogło rzeczą nie do pomyślenia, okazuje się całkiem realną – choć z lekka tajemniczą – rzeczywistością.
Johanna Langefeld pracowała jako komendantka żeńskich obozów koncentracyjnych w Ravensbrück i w Oświęcimiu. Oba pomagała zorganizować. Była jedną z najważniejszych postaci hitlerowskiego systemu obozowego. Nigdy jednak nie zasiadła na ławie oskarżonych w którymkolwiek z procesów zbrodniarzy wojennych. Tuż przed rozpoczęciem zaplanowanego przewodu sądowego przez Najwyższym Trybunałem Narodowym obradującym w Krakowie, zniknęła (i cudzysłów nie jest w tym wypadku potrzebny) z celi więzienia na Montelupich.
Nie zostało to nigdy ostatecznie potwierdzone – i także Marcie Grzywacz nie udało się uzyskać stuprocentowej pewności – jednak wszelkie poszlaki wskazują na to, że Johanna Langefeld została uwolniona i ukryta przez dawne polskie więźniarki Ravensbrück. Jednak ucieczka i późniejsze losy Langefeld są tylko puentą całej książki. Autorka przedstawia wcześniej jej osobiste i przede wszystkim „zawodowe” losy.
Co najważniejsze, Marta Grzywacz ani przez chwilę nie broni Langefeld. Zachowując całkiem sporą porcję sceptycyzmu, podkreśla, że była ona mocno uwikłana w cały obozowy system. Paradoksalnie, traktowanie przez Langefeld obozów jako elementu systemu penitencjarno-wychowawczego, a co za tym idzie trzymanie się pewnych zasad, spowodowało, że postrzegana była przez więźniarki jako osoba o ludzkim podejściu. Jako pozytywny wyjątek wśród zbrodniarzy.
Czy usprawiedliwia ją to chociaż w minimalnym stopniu? Możemy oczywiście spróbować wyrobić sobie opinię na ten temat zagłębiając się w niemal 400 stron książki. Jednak dzisiejszy czytelnik musi przy tym zrozumieć, że kryteria oceny całej sytuacji i osób, wymykają się naszemu postrzeganiu. Te które podjęły działania i uratowały Johannę Langefeld bez wątpienia miały do tego nietypowego „pozytywnego samosądu” prawo. Świetna, znakomicie udokumentowana i perfekcyjnie napisana książka.
[…] O książce „Nasza pani z Ravensbrück” pisaliśmy tutaj: https://donos.home.blog/2020/02/24/marta-grzywacz-nasza-pani-z-ravensbruck-historia-johanny-langefel… […]
PolubieniePolubienie
[…] Marta Grzywacz Nasza Pani z Ravensbruck. Wyd. W.A.B. – https://donos.home.blog/2020/02/24/marta-grzywacz-nasza-pani-z-ravensbruck-historia-johanny-langefel… […]
PolubieniePolubienie