12on14 Jazz Club, Warszawa, 18/4/2019
Fotografie: Piotr Szajewski
W Wielki Czwartek zjawiło się w stolicy trzech znakomitych, dobrze rozpoznawalnych muzyków. Mam jednak wrażenie, że ich wspólnym dokonaniom nie poświęca się w Polsce wystarczająco dużo należnej uwagi (niezawodnie recenzje ich albumów można znaleźć oczywiście na naszych stronach, polecamy: http://bit.ly/2Zm1TuJ oraz http://bit.ly/2Zq6QTq ). Tym większe brawa należą się Klubowi 12on14, który Jamiego Safta, Steve’a Swallowa oraz Bobby’ego Previte’a – o nich bowiem mowa – zaprosił na koncert.

Panowie zagrali dwa sety – każdy niemal półtoragodzinny. Znając zawartość płyt spodziewałem się, że występ tria mi się spodoba. Nie spodziewałem się jednak, że aż tak bardzo. Po wysłuchaniu pierwszej nie potrafiłem się oprzeć przed pozostaniem na drugiej części i decyzji tej nie pożałowałem nawet przez chwilę. Wiosenna trasa zespołu przebiegała pod znakiem promocji najnowszego albumu (wydanego przez Rare Noise Records), jednak podczas koncertu muzycy zagrali kompozycje ze wszystkich trzech swoich płyt.

Można się było tego spodziewać, bowiem chociaż na „You Don’t Know The Life” Saft grał wyłącznie na organach i elektrycznym klawesynie, to w Warszawie przygotowano dla niego zarówno Hammonda jak i fortepian.
Pierwszy set porwał słuchaczy niesamowitą żywiołowością, chociaż zaczął się balladowo, długim fortepianowym wstępem. Jednak energetyczne interakcje oraz solowe popisy Safta i Previta szybko sprawiały, że temperatura na sali podskoczyła ku wyżynom. Kapitalnie kontrastowała z ich postawą siła spokoju Steve’a Swallowa, który dynamizmowi kolegów przeciwstawił równie imponujące, acz statecznie budowane i nieliczne sola.

W drugim secie trio nieco przystopowało z szaleńczą ekspresją jednak wirtuozowskich popisów i tym razem nie zabrakło. Za to na pierwszym planie częściej pojawiał się właśnie Swallow i jego znakomite, długie solówki.
Saft zasiadł do Hammonda dopiero w połowie trzeciego utworu pierwszej części, a jej program trio oparło na nagraniach z dwóch pierwszych albumów. Za to więcej czasu poświęcili muzycy na repertuar z najnowszego albumu w secie drugim. Wysłuchaliśmy więc tytułowego „You Don’t Know the Life”, porywającej wersji evansowskiego „Re: Person I Knew” oraz „Moonlight in Vermont”i „Alfie”. Ze wspomnianych wcześniejszch nagrań pojawiły się między innymi „Everyday” (w studyjnym oryginale nagrane z udziałem Iggy’ego Popa), „Unclouded Moon”, „Minor Soul”, a całość występu zakończył „The New Standard” z debiutanckiego albumu. Trzeba przy tym wspomnieć, że wbrew swojej nazwie zespół sięgnął po standardy dopiero przy najnowszym wydawnictwie, wcześniej nagrywając wyłącznie utwory autorstwa Jamiego Safta.

Czasami w poszukiwaniu spektakularnej wspinaczki na artystyczne wyżyny wiele osób zapomina, że muzyka powinna służyć także dobrej zabawie. Na przedświątecznym koncercie w Warszawie nie zabrakło jednego i drugiego. Dało to efekt porażająco znakomity.
Jamie Saft, Steve Swallow i Bobby Previte dali pokaz grania i show najwyższej jakości, który trudno będzie zapomnieć.