ACT Music, 2015

„Noc to chwila kiedy światło znika. Ciemność odkrywa przed nami otoczenie stopniowo, z każdym, kolejnym stawianym przez nas krokiem. Wszechogarniająca cisza jest punktem, w którym coś się zaczyna. W tej otchłani leży siła, która ma na nas ogromny wpływ, inspiruje nas. Noc powoduje, że improwizacja brzmi lepiej. Kiedy nie wiesz jaki powinieneś wykonać następny ruch.
Noc to nokturn – forma, która w muzyce istnieje od stuleci. Proste akordy, proste motywy tworzą wielką sztukę.” Tak mówi o korzeniach swojego najnowszego dzieła Michael Wollny. Płyta inspirowana jest książką „Nachtmeerfahrten” („Nocne morskie podróże”), która opowiada o ciemnej stronie Romantyzmu, o świecie Duchów i Cieni. W takiej oto (nie)rzeczywistości pianista ów czuje się nadspodziewanie dobrze, choć nie jest to muzyka, do jakiej przyzwyczaił nas w swoich poprzednich nagraniach. W rodzinnym kraju nazywany jest punkowcem jazzu. Tym razem zabiera nas w spokojną i zrównoważoną podróż w noc. Płyta „tematyczna” , podporządkowana z góry założonej tezie może niebezpiecznie zabrnąć w ślepy zaułek monotonności i znużenia. Na szczęście w opisywanym przypadku artystom udało się uniknąć tej pułapki. Wybrane nagrania celnie puentują różnorodności i niuanse pory ciemności. Płyta rozpoczyna się nastrojową, smutną balladą „Questions in a world of blue”, a wielu ze słuchaczy zapewne rozpozna w niej muzykę ze ścieżki dźwiękowej serialu „Twin Peaks”. Z krótkiej chwili melancholii wyrwie nas jednak szybko, niczym tytułowa nocna zmora, kolejny utwór „Nachtmahr”. Zmagania dwóch stron nocy: romantycznej i niespokojnej obrazuje „Odile et Odette” odwołujący się tytułem do rywalizacji bohaterek „Jeziora łabędziego”. Księciu Nocy – Księżycowi poświęcone są dwa utwory: liryczny „White moon” współczesnego niemieckiego kompozytora Chrisa Beiera oraz zaaranżowana przez Wollnego w dramatyczno-niepokojącej konwencji osiemnastowieczna francuska ludowa piosenka „Au clair de la lune”. Większość kompozycji jest autorstwa lidera tercetu. Nagrania firmują także perkusista Eric Schaefer oraz wspólnie całe trio. Listę uzupełniają: wspomniana wcześniej kompozycja Badalamentiego, „Marion” Bernarda Herrmanna z hitchcockowskiej „Psychozy”, oraz „De desconfort” Guillaume de Machaut – średniowiecznego prekursora Ars Nova. To druga płyta tercetu Wollnego z basistą Christianem Weberem (jeżeli liczyć studyjne i koncertowe wersje „Weltentraum” jako jedność). Inne oblicze tego tria nie rozczarowuje. Uniwersalizm dokonań tylko podkreśla klasę muzyków. Oczywistym jest wspaniała postawa lidera, jednak duże wrażenie robi także gra Eric Schaefera, który eksponując na pierwszym planie kocioł i stopę, podkreśla szczególną atmosferę tego wydawnictwa. Znakomita, wyróżniająca się płyta.
Tekst opublikowany w numerze 11/2015 magazynu JazzPress